Nasz pielgrzym Stanisław 19 września 2019 roku dotarł do Kolonii. Pod wskazanym adresem, gdzie miał nadzieję na nocleg, nie zastał proboszcza, ale sto metrów od plebanii spotkał panią Hildegardę Hundertmark, która ze względu na swoje nazwisko pozostanie mu w pamięci – jak sam mówi – do końca życia. Przyjęła ona Stasia bardzo gościnnie i zaoferowała nocleg, z którego nasz pielgrzym chętnie skorzystał. Następnego dnia spotkał się z księdzem Feliksem Gnatowskim na śniadaniu i wyruszył na zwiedzanie Kolonii.
Z radością odnalazł Breslauer Platz. Zachwycił się katedrą, do której jednak nie tak łatwo było mu wejść ze względu na duży plecak – ochrona podejrzewała Stasia o próbę wniesienia materiałów wybuchowych☺. Dopiero gdy zostawił plecak w biurze arcybiskupa, mógł podziwiać piękno tej wspaniałej budowli w całej okazałości. Odwiedził między innymi grób ks. kardynała Joachima Meisnera, swojego krajana, ponieważ obaj pochodzą z wrocławskiej Leśnicy.
Opuszczając Kolonię, Staś nawiązał rozmowę z Markiem, który równie gościnie jak pani Hildegarda udzielił mu posiłku i schronienia na kolejną noc. Podpowiedział również, by w dalszą drogę nasz pielgrzym ruszył wzdłuż Renu, w stronę przeciwną do nurtu, co było cenną wskazówką na następnych kilka dni marszu.
Kolejnym miejscem, do którego zmierzał Staś, było seminarium duchowne w Bonn. Dotarł tam 21 września po około 30 km marszu. Niestety, w seminarium nikogo nie zastał. Bernhard, chłopak z chóru kościelnego, zaprosił go do swojego domu. Możliwość wzięcia prysznica, a przede wszystkim przeprania ubrań to dla pielgrzyma duża radość.
22 września przypadała niedziela, więc Staś poszukiwał kościoła, w którym mógłby wziąć udział we mszy św., co w Niemczech wcale nie jest takie oczywiste. Ostatecznie uczestniczył we mszy św. u salezjanów i ruszył dalej do Remagen, gdzie w czasie wojny był jedyny niezniszczony przez Niemców most na Renie. Wieczorem Staś dotarł do kościoła św. Apolinarego. Tu u zakonników znalazł nocleg i gościnę. Przyjęło go młode zgromadzenie powstałe w 1989 roku w Maastricht. Jest to Gemeinschaft der gekreuzigten und auferstandenen Liebe (Wspólnota ukrzyżowanej i zmartwychwstałej Miłości), wspólnota kapłanów, sióstr i braci. W znalezieniu noclegu w takich miejscach często pomagał Stasiowi list polecający. Nie inaczej było tym razem. Następnego dnia przed kryptą św. Apolinarego ojciec, który oprowadzał go po kościele, dał mu do wylosowania pocztówkę z cytatem. Napis brzmiał: „Der Herr sagte… Proście, a będzie wam dane, szukajcie, a znajdziecie, pukajcie, a będzie wam otworzone” (Mt 7,7). Dla naszego pielgrzyma słowa te były bardzo znaczące, gdyż dawno już przestał wierzyć w przypadki.
Celem dalszej drogi był pałac Sayn w Bendorf, gdzie w kaplicy zamkowej znajduje się relikwiarz św. Elżbiety. Potem droga wiodła nadal wzdłuż Renu. Staś minął Koblencję i 24 września dotarł do pałacu Sayn. Uczestniczył tu w Eucharystii i spotkał właściciela zamku, księcia Aleksandra von Sayn, który zaprosił go na kolację i zadbał o nocleg dla pielgrzyma. Sympatyczne spotkanie skończyło się wspólnym pamiątkowym zdjęciem.
Na fotografii wyróżniającej, tytułowej – relikwiarz św. Elżbiety w zamku Sayn w Bendorf.
Spis fotografii:
1. Nad Renem
2. W Kolonii
3. Katedra w Kolonii
4. Przed katedrą w Kolonii
5. Relikwie Trzech Króli
6. Kościół św. Apolinarego w Remagen
7. Remagen nad Renem
8. Z zakonnikiem u św. Apolinarego
9. Sayn
10. Zamek w Sayn
11. Przed relikwiarzem św. Elżbiety
12. Z księciem Aleksandrem von Sayn